Share

Miarą męskości nie jest zasobność portfela. W przeciwnym razie, postaci takie jak Ralph Kaminski, Robert Biedroń, Karl Lagerfeld, Justin Bieber, a nawet Monika Olejnik byłyby bardziej męskie niż większość mężczyzn, mają bowiem dostęp do większych zasobów i uprawiają bardziej ostentacyjną konsumpcję niż znakomita większość mężczyzn. Zastanówmy się, czy uosobieniem męskości są Bill Gates, Elton John, Mark Zuckerberg? Z wymienionych, ponadprzeciętnym natężeniem cech męskich odznacza się co najwyżej Monika Olejnik.

Zbytek a dobytek

Czy wielcy ludzie (czyli mężczyźni) w dziejach, których nazwiska wspominają podręczniki historii, zapisali się w naszej pamięci, z tego powodu, że byli bogaci? Wspominamy dziś nazwiska raczej nie krezusów opływających w luksusy, tylko władców, odkrywców, zdobywców, artystów, myślicieli, uczonych, sportowców, założycieli religii i ruchów politycznych, rewolucjonistów.

Często byli oni samotnikami, składając życie rodzinne na ołtarzu idei. Zasoby były dla nich środkiem, a nie celem. Umieszczali je na właściwym miejscu w porządku celów, zazwyczaj będąc na tyle powściągliwi w konsumpcji, jak pozwalały im na to powinności stanu. Czy bogaczami byli na przykład Roman Dmowski, Józef Piłsudski, Władysław Gomułka? Nawet uchodzący za najbogatszego człowieka PRL-u Bolesław Piasecki był nader powściągliwy w obejściu.

Przekonanie, że o męskości decyduje majętność przeznaczana na zapewnienie luksusu żonie i dzieciom jest poglądem czysto ginekokratycznym. W centrum życia mężczyzny stawia kobietę a miarą męskości czyni zaspokajanie przez mężczyznę oczekiwań kobiety i jego akceptację przez kobiety. W patriarchacie jest jednak odwrotnie: o pozycji mężczyzny w społeczeństwie (czyli wśród innych mężczyzn) decyduje uznanie mężczyzn a nie kobiet. Majętność i kobiety są dopiero nagrodą za uznanie ze strony innych mężczyzn.

Kapitalistyczna ginekokracja

Teoretycznie różnica jest jedynie kosmetyczna, bo w obydwu przypadkach kończy się na majętności. Praktycznie jednak, zamiana porządku celów powoduje przeistoczenie całego układu. Gdy w danej kulturze premiowane są cechy męskie, władza ekonomiczna trafia w ręce prawdziwych mężczyzn. Gdy premiowane są zasoby materialne, trafia w ręce najsprawniejszych w ich gromadzeniu.

Kapitalizm premiuje natomiast uniformizację i globalizację, tak więc również znoszenie tożsamości płciowych. Gdy rywalizować będą ze sobą – by nawiązać do znanego ostatnio wywiadu pewnej świeżo upieczonej pani poseł – dwaj właściciele hoteli, z których jeden odmówi wynajmowania pokoi parom bez ślubu, to ten bardziej liberalny pokona na wolnym rynku tego bardziej konserwatywnego. W dłuższej perspektywie straci na tym oczywiście dane społeczeństwo ale rynek rządzi się logiką krótkiej perspektywy i premiuje przedsięwzięcia zapewniające natychmiastową gratyfikację.

Ustrój liberalno-plutokratyczny będzie więc naturalnie ewoluował w kierunku ginekokracji. Będzie eliminował tożsamości męskie (i kobiece) na rzecz zrównania wszystkich do najniższego wspólnego mianownika, co ułatwia zaangażowanie dla celów zarobkowych. Niższy jest koszt angażowania siły roboczej, gdy składa się ona ze zuniformizowanych jednostek. Niższy jest koszt dystrybucji towaru, gdy podobnie ujednolicony jest rynek konsumencki.

W tym kapitalistycznym imperatywie uniformizacji, znoszenia wszelkich różnic i tożsamości tkwi „tajemnica” faktycznego sojuszu wielkiego kapitału (działających na rynku światowym korporacji) z egalitarystycznymi i indywidualistycznymi lewicowymi i liberalnymi ruchami społecznymi i politycznymi, dążącymi do dekonstrukcji „toksycznej” męskości, rodziny, „genderu”, wspierającymi napływ imigrantów i metysaż etniczny itp.

Z kolei w społeczeństwie premiującym materialnie cechy męskie, to właśnie one ulegają wzmocnieniu. W dłuższej perspektywie zyskują na tym gospodarka i cywilizacja, zyskują one bowiem zawsze na realizacji strategii długoterminowych. Liberalny kapitalizm spekulacyjny wymusza jednak coś zgoła odwrotnego: los firmy zależy w nim od kursu akcji na giełdzie, ten zaś zależy od wiarygodności firmy jako dostarczającej natychmiastowe zyski swoim udziałowcom. Firma chcąca przeznaczyć środki na długoterminowe inwestycje kosztem doraźnych gratyfikacji swoich udziałowców, straciłaby w notowaniach giełdowych.

Logika doraźnych zysków właściwa kapitalizmowi spekulacyjnemu przenoszona jest w demokracji liberalnej na całe społeczeństwo. Premiowane są w nim aktywności przynoszące natychmiastowe gratyfikacje i umożliwiające zwiększenie konsumpcji, tracą zainteresowanie zaś aktywności w ramach których buduje się trwałe podstawy funkcjonowania społeczeństwa. Tracą więc choćby „męskie”zawody oparte na pracy fizycznej i umiejętnościach technicznych.

Gospodarka maskulinistyczna

W patriarchacie to właśnie w odniesieniu do nich należy odbudować pozycję majątkową. By tak się jednak stało, odzyskać muszą swój prestiż; „męska”praca fizyczna musi przestać być traktowana jako coś „gorszego” od „kobiecej” pracy biurowej a „męskie” kompetencje inżynierskie niżej niż „kobiece” kompetencje w zakresie komunikacji społecznej i „pracy z człowiekiem”.

W demoliberalnej ginekokracji wartość mężczyzny mierzona jest tym, ile jest w stanie wyłożyć na spełnienie marzeń trzydziestoparolatki „z przebiegiem”o własnym mieszkaniu i komfortowych warunkach dla dzieci. Stąd retoryka „partnerstwa” wprowadzająca do małżeństwa imperatyw interesowności. Mężczyzna z patriarchy stał się wnioskodawcą, wymienialnym „partnerem domowym” – odpowiednikiem partnera zawodowego.

Co ciekawe, retoryka feministek spotyka się tu z retoryką konserwatystów od „wartości rodzinnych”; dla obydwu tych grup „kryzys męskości” nie jest obniżeniem poziomu testosteronu, nie jest zatratą siły, wojowniczości, odwagi, pragnienia twórczości, tylko niespełnianiem przez mężczyzn wymagań kreślonych na łamach pism aspiracyjnych dla amatorek „seksu w wielkim mieście”. W obydwu przypadkach chodzi o spełnianie standardów kobiet, czyli łączenie funkcji „zaopatrzeniowej” ze zniewieściałą „gładkością” w obejściu.

Panowanie nad kapitałem a nie pogoń za nim

Założyciel maskulinistycznej grupy Wolves of Vinland Paul Waggener w swojej broszurze „Werewolf Manifesto” wskazuje na warunki, jakie spełnić musi kandydat do najbardziej wewnętrznego kręgu tego kamractwa zwanego „Iron Fist”, którymi są:

1) w dziedzinie fizycznej:

– wyciskanie nad głową: 1x masy ciała
– wyciskanie na ławce: 1,5x masy ciała
– wyciskanie w przysiadzie: 2x masy ciała
– martwy ciąg: 2,5x masy ciała
– do tego trenowanie wybranej sztuki walki i walka na ringu;

2) w dziedzinie poświęcenia:

– wyprawa survivalowa za granicę;
– odwiedzenie 3 innych jednostek organizacji na organizowanych przez nich wydarzeniach i uczestnictwo w dorocznym wydarzeniu ogólnokrajowym;

3) w wymiarze doczesnym: uruchomienie własnego biznesu i notowanie w nim zysków.

Jak więc widzimy, w tej – przyznajmy – wysoko postawionej poprzeczce, obecny jest również element ekonomiczny: mężczyzna nie powinien być dla nikogo ciężarem, będąc w stanie samemu się utrzymać. Wskazaną tu męską cechą jest jednak samodzielność, a nie pogoń za majątkiem. Mężczyzna ma panować nad demonem kapitału i zaprząc go do własnych celów, nie zaś samemu stać się jego niewolnikiem. Przymiotem Nadczłowieka nie jest bogactwo, lecz panowanie nad bogactwem. Mężczyzna nie goni za kapitałem, tylko go do siebie przyciąga. Analogicznie jak nie ugania się za kobietami, tylko je magnetyzuje, one zaś same ogniskują na nim swoją uwagę.

Miarą męskości jest nie bycie ciężarem dla innych – fizyczna, duchowa i ekonomiczna samodzielność. To powinno być celem i ideałem mężczyzny. Ekonomiczna samodzielność nie jest jednak niewolniczą pogonią za bogactwem, by zasypywać nim kobietę – to ostatnie jest cechą feministyczno-egalitarnej i kapitalistycznej ginekokracji. W patriarchacie pieniądze i kobiety nie są celem, lecz pobocznym efektem osiągnięcia prawdziwego celu każdego mężczyzny, którym jest bycie jak najlepszą wersją siebie jako mężczyzny (siła fizyczna, siła duchowa, siła moralna i siła intelektualna).

Ronald Lasecki

Pierwodruk: “Chrobry Szlak” nr 79/październik 2023

Wesprzyj moją publicystykę: https://zrzutka.pl/xh3jz5

Ronald Lasecki

O autorze

Prawicowy publicysta i komentator obecny w mediach antysystemowych. Zainteresowany geopolityką, myślą polityczną Prawicy i antropologią męskości. Stara się rozwijać ideę tożsamościową i patriarchalną.

Możesz również cieszyć się: